Długo zbierałem się by napisać słów parę
o ostatnich w sezonie regatach,
Regatach Pamięci.
To rodzaj memoriału,
regaty poświęcone
„tym co odeszli na Ostatnią Wachtę”...
Jest wśród nich paru ludzi których znałem -
Waldek Jarecki,
Goralewski,
obu Przepierskich
i Burzych
co stalówki co Apolonii był zrobił...
Popłynąłem z „Młodym” -
Mr. Friday we Wrocławiu rany lizał,
Grzydek był out of order,
Blondi zatrzymały sprawy rodzinne,
a Łysy utknął gdzieś w archiwach IPN-u...
Wystartowało 31 łódek,
wśród nich sześĆ Omeg,
i szło nam całkiem nieźle
gdyby nie to,
że za lekcy byliśmy...
Opic i jego 70 kilo + moje 60
(niecałe)
okazało się stanowczo za mało
na wiatr który był przyszedł...
Było ostro od samego startu.
Z dupą za burtą, bark w bark,
ciągnęliśmy z "Młodym" ile się dało...
Do przejścia na Wielonek trzymałem jeszcze drugą pozycję
wśród Omeg, choć było ciężko...
Wiatr ztężał do 5-6 stopni Buforta,
przyszła stroma fala
i zaczęła się walka o utrzymanie łódki na wodzie...
Nie mogąc jej wybalastować i trzymać na ostrości
musiałem uznać wyższość konkurencji...
Pokonał mnie też wiatr który dmuchał jak
jak nigdy w tym sezonie...
Mówiąc miedzy nami,
były sytuacje gdy woda wlewała się przez burtę,
a ja siedząc wysoko na nawietrznej
przekonany byłem, że tym razem kąpiel nas nie ominie...
Dziwnie spokojny przy tym byłem...
Odpusciłem jednak,
w pewnym momencie zdrowy rozsądek
wziął góre nad sportową ambicją
i choć żal dupę ściskał wycofałem się z wyścigu...
Wygrał oczywiście Senior Grajewski...
_________
*DID NOT FINISH...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz