J. Conrad
Zacznę od tego, że gdy w kwietniu walczyłem w Pucku,
jacyś goście wzięli w Pieczyskach w czarter 113-kę
i...
położyli się nią.
Gdy wróciłem nad Zalew i pytałem się bosmana o szczegóły,
mówił, że nawet nie wiało tego dnia.
Cóż, zdarza się...
Gorzej że łódka straciła w wywrotce ster,
pękła skrzynka mieczowai nie wygląda najlepiej.
Nie pozostawało nic innego, jak zabrać się za remont.
Zacząłem od steru: kawałek blachy KO, arkusz sklejki,
parę godzin szlifowania,lakierowania,
znowu szlif, lakier
i tak, po prawie dwóch tygodniach
mamy zupełnie nowy ster.
Łódka trafiła na brzeg,zafundowałem jej gruntowną kąpiel,
nowe ściągacze i drobny lifting na poszczerbionym dziobie.
Teraz pora na laminowanie skrzynki
i malowanie kadłuba.

Należy jej się
za to co dała mi w zeszłym sezonie.
Z powodu tych prac,
a także ogólnoświatowego kryzysu,
który zajrzał też do mego portfela,
odpuściłem sobie regaty Toruń – Bydgoszcz.
Trochę żal,
bo była realna szansa na pudło,
ale wyżej dupy nie podskoczysz.
Mam nadziej odbić to sobie przy najbliższej okazji,
a na razie
szpachlówka,
papier scięrny,
lakier
i kupa roboty...
jeśli wszytko pójdzie po myśli,
powinienem być gotów na koniec czerwca...
Trzymajcie kciuki !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz