niedziela, 14 czerwca 2009

na brzegu

"Statek nie jest niewolnikiem. Trzeba mu dogadzać w czasie podróży i nie zapominać, że należą mu się w pełni nasze myśli, cała nasza umiejętność i poświęcenie. Jeżeli człowiek pamięta bez wysiłku o tym zobowiązaniu, jakby je czuł instynktownie, okręt będzie dla niego żeglował, zatrzymywał się, pędził, póki mu starczy sił lub jak morski ptak spoczywający na gniewnych falach przetrzyma najcięższy sztorm, podczas którego człowiek wątpił, czy wyżyje i ujrzy jeszcze wschód słońca."
J. Conrad


Zacznę od tego, że gdy w kwietniu walczyłem w Pucku,
jacyś goście wzięli w Pieczyskach w czarter 113-kę
i...
położyli się nią.
Gdy wróciłem nad Zalew i pytałem się bosmana o szczegóły,
mówił, że nawet nie wiało tego dnia.
Cóż, zdarza się...
Gorzej że łódka straciła w wywrotce ster,
pękła skrzynka mieczowai nie wygląda najlepiej.
Nie pozostawało nic innego, jak zabrać się za remont.
Zacząłem od steru: kawałek blachy KO, arkusz sklejki,
parę godzin szlifowania,lakierowania,
znowu szlif, lakier
i tak, po prawie dwóch tygodniach
mamy zupełnie nowy ster.
Łódka trafiła na brzeg,zafundowałem jej gruntowną kąpiel,
nowe ściągacze i drobny lifting na poszczerbionym dziobie.
Teraz pora na laminowanie skrzynki
i malowanie kadłuba.
Należy jej się
za to co dała mi w zeszłym sezonie.
Z powodu tych prac,
a także ogólnoświatowego kryzysu,
który zajrzał też do mego portfela,
odpuściłem sobie regaty Toruń – Bydgoszcz.
Trochę żal,
bo była realna szansa na pudło,
ale wyżej dupy nie podskoczysz.
Mam nadziej odbić to sobie przy najbliższej okazji,
a na razie
szpachlówka,
papier scięrny,
lakier
i kupa roboty...
jeśli wszytko pójdzie po myśli,
powinienem być gotów na koniec czerwca...
Trzymajcie kciuki !

Brak komentarzy: