wtorek, 21 sierpnia 2012
szczypiorek
pływanie solo omegą przy "czwórce" w porywach
trudno nazwać rekreacyjnym,
zwłaszcza gdy łódka w szkwałach sama w półślizg wpada...
w efekcie ,
po półtorej godzinie pływania myśleć przestałem
i wchodząc do zatoczki gdzie stoję,
przy wietrze od dupy,
za wcześnie żem grota zrzucił
i miecz podniosłem za wcześnie...
wylądowałem w trzcinie...
do keji ze dwadzieścia metrów
a wiosło na brzegu zostało...
parasol od biedy spinakera zastąpi,
ale jako wiosło się nie sprawdza...
stoję i myślę...
do pomostu daleko i głęboko,
a wieszok w pław to raczej nie pływa...
przełamałem się jednak,
z cumą z zębach
krytą żabką do brzegu się doczłapałem i łódką z opresji wybawiłem...
taki dzielny jestem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz