niedziela, 25 maja 2008
łysy
Łysego znam od kiedy zegluję...
jego i Marka "Bułę" Demidowicza poznałem w lipcu 1978 roku
na rejsie z Bydgoszczy na Gopło...
pływali "u harcerzy", ja w YKP...
nie jedno przeżyliśmy, nie tyklo pod żaglami...
razem obalaliśmy ustrój,
razem zdobywaliśmy tatrzańskie szczyty..
gdybym płynął na koniec świata i z powrotem,
był by pierwszym kogo bym chciał mieć w załodze...
ufam mu nawet wtedy gdy podaje grzybki z jajkami...
dziś próbujemy zarazić żeglarstwem kolejne pokolenie...
tak, zeby coś po nas zostało...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz