niedziela, 18 maja 2008
omega
pływanie Omegą to prawdziwa rozkosz, o ile oczywiście wieje...
kiedy wylądowaliśmy z Łysym i Opicem na przystani
wiatru było tyle co na lekarstwo
i od przystani przy plaży szliśmy prawie godzinę,
tak że skończyły się nam napitki
i trzeba było do baru przy plaży zawinąć...
cierpliwość nasza wynagrodzoną jednak została...
koło południa wiatr stężał i można było trochę w przechyłach pochodzić...
Omega jest lekka, reaguje na najdrobniejszy podmuch,
a to jest to co tygrysy lubią najbardziej...
powoli rodzi się zespół...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Z Kapitanem choćby na Horn popłynę...
Młody
Prześlij komentarz