niedziela, 8 czerwca 2008

hals korzystny i beznadziejna zawietrzna...


dwa "nieoficjalne" starty
dość tępą Omegą,
za to przy sympatycznym całkiem wietrze,
w sam raz na sobotnie żeglowanie...
"nieoficjalne" bo podłączyliśmy się z Her Grzybkiem
do regat MKS-ów
i aby im nie przeszkadzać w rywalizacji
nie płynąłem zbyt agresywnie...
w pierwszym odpuściłem walkę na starcie,
wchodząc do wyścigu na końcu stawki,
w drugim, będąc pierwszym na górnej boi,
ustąpiłem miejsca "młodym"..
w efekcie w obu wyścigach linię mety
przeszedłem jako czwarty...
mogło być lepiej gdyby nie błąd na ostatniej halsówce...
wnioski na przyszłość -
pływać, pływać i jeszcze raz pływać...

Brak komentarzy: