"Miecz - ruchomy płat nośny, dzięki swoim własnościom hydrodynamicznym umożliwiający płynięcie kursami pod kątem do wiatru i na wiatr niektórych jachtów żaglowych, zwłaszcza płaskodennych. Zadaniem miecza jest ograniczanie znoszenia bocznego (dryfu) jednostki względem kursu przy wietrze innym niż prosto z rufy.
Rola miecza zwiększa się wraz ze zmianą kierunku wiatru w kierunku od dziobu lub rufy jednostki do półwiatru, a szczególnie ważną rolę odgrywa miecz podczas halsowania."
Tyle teorii...
W przypadku naszej 113-tki
to wyprofilowana płyta aluminiowa,
ważąca (tak na oko) z 15 kilogramów,
z jednej strony zawieszona na "wąsach",
z drugiej na wihajsterze z zamocowamym fałem.
I laśnie ów wihajster zerwał się,
a miecz wypadł z skrzyni...
Wszystko to na środku zalewu,
przy rzetelnej czwórce,
gdym samotnie ćwiczył do regat...
To, że mnie nie położyło,
i udało się mi szczęśliwie wrócić do przystani
zawdzięczać mogę chyba jedynie opatrzności Neptuna...
Reszta dnia, miast na doskonaleniu zwrotów,
minęła na gorączkowych naprawach...
Mam nadzieje, że udało się.
Zobaczymy jutro...
I jeszcze pointa
Luz owego nieszczęsnego wihajstera
zauważyłem już w trakcie remontu,
alem go zbagatelizował,
naiwnie wierząc że wytrzyma...
Prawda jest taka że żeglarstwo nie toleruje
odkładania rzeczy na później...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz