sztil, albo, tak z angielska bardziej, calmy...
etymologicznie, według Słownika Kopalińskiego,
z niemieckiego od flau czyli "słaby", "ospały"...
prognoza meteo zapowiadała przejścię frontu atmosferycznego
z burzami
i wiatrem do 7-9m/sek...
fizycznie i mentalnie przygotowałem sie na ostrą jazdę,
jakież więc musiało być me zdegustowanie,
kiedym z Her.Grzybkiem dotarł na przystań,
a tu nic...
dupa absolutna, zero wiatru, tafla zalewu jak lusterko,
bez najmniejszej nawet zmarszczki...
bandera z masztu zwisa nieruchomo,
po pomoście błąkają się instruktorzy obozu żeglarskiego
co to już od dni trzech nie wypływali,
a na wodzie jakieś dwie , może trzy łódki pod pełnymi żaglami
stoją...
mogliśmy oczywiście otaklować omegę,
zejść jak i oni na wodę i tak wozić se dupę,
ale my już wybrednymi się staliśmy
i żądnymi prawdziwej walki...
by frustrację swą ukoić
poszliśmy z Her. Grzybkiem na piFko
i tu, miedzy jednym a drugim,
narodził sie plan jesiennego wypadu w...
Tatry
p/s
podziękowania dla ewki w. ze stolYcy za zdjęcie które
najlepiej pasuje do atmosfery dzisiejszego dnia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz